
Chcemy zorganizować na jednej z warszawskich pływalni maraton pływacki. Obecnie poszukujemy sponsora, który wesprze nasze działania i przekaże darowiznę np. za przepłynięte baseny na rzecz rehabilitacji naszego przyjaciela Artura.
Zaczynamy pływanie o 6:00, a kończymy wraz z zamknięciem pływalni, czyli o 21:30.
Cały dochód z wydarzenia zostanie przeznaczony na rehabilitację i powrót Artura do zdrowia
Kto może wziąć udział?
Każdy, wystarczy potrafić pływać i przyjść na pływalnie.
Jak jeszcze możesz pomóc?
Możesz wykupić cegiełkę przez nasz klub, możesz zrobić przelew na siepomaga (link poniżej).
Opis sytuacji Artura pochodzi od jego rodziców, którzy utworzyli też zrzutkę.
https://www.siepomaga.pl/artur-kaliszewski
Los czasem pisze najokrutniejsze scenariusze. 18 marca 2025 roku Artur, mój syn, wracał do domu do Warszawy. Na trasie zauważył stojący na awaryjnych światłach bus. Nie zawahał się ani przez chwilę – zatrzymał się, by pomóc. To miała być tylko chwila, odruch serca, chęć wsparcia drugiego człowieka…
W tym samym momencie w pojazd kurierski uderzył tir. Siła zderzenia była tak potężna, że bus wpadł na auto Artura, a on sam znalazł się pod wrakiem.
Służby ratunkowe walczyły o jego życie. Śmigłowiec zabrał go do szpitala na Szaserów. Dwie ratujące życie operacje, śpiączka farmakologiczna, krwiaki w mózgu, połamana podstawa czaszki, pogruchotane nogi, zmiażdżony łokieć, pęknięta miednica… Lista obrażeń jest przerażająca.
Dziś jego stan jest oceniany jako stabilny, ale przed nami jeszcze długa i kosztowna droga, by dojść do siebie. Nie wiadomo jeszcze, jakie będą skutki urazu mózgu, jak długo potrwa rehabilitacja i ile dokładnie zabiegów go czeka.
Wiemy jedno – Artur nie może być sam. I nie będzie. Dopóki dochodzi do siebie, my dbamy o jego dom, jego pracę, by mógł spokojnie wrócić do swojego dawnego życia i do nas.
Przygotowujemy się, szukamy źródeł, informacji i możliwości, ale jesteśmy dopiero na początku drogi. Załatwiamy sprawy formalne i praktyczne, dzielimy się obowiązkami. Potrzebujemy jednak wsparcia, by zabezpieczyć przyszłość leczenia i rehabilitacji Artura. Dziękujemy za każdą pomoc, wsparcie i dobre słowo.
Los czasem pisze najokrutniejsze
scenariusze. 18 marca 2025 roku Artur, mój syn, wracał do domu do Warszawy. Na trasie zauważył stojący na awaryjnych światłach bus. Nie zawahał się ani przez chwilę – zatrzymał się, by pomóc. To miała być tylko chwila, odruch serca, chęć wsparcia drugiego człowieka…
W tym samym momencie w pojazd kurierski uderzył tir. Siła zderzenia była tak potężna, że bus wpadł na auto Artura, a on sam znalazł się pod wrakiem.
Służby ratunkowe walczyły o jego życie. Śmigłowiec zabrał go do szpitala na Szaserów. Dwie ratujące życie operacje, śpiączka farmakologiczna, krwiaki w mózgu, połamana podstawa czaszki, pogruchotane nogi, zmiażdżony łokieć, pęknięta miednica… Lista obrażeń jest przerażająca.
Dziś jego stan jest oceniany jako stabilny, ale przed nami jeszcze długa i kosztowna droga, by dojść do siebie. Nie wiadomo jeszcze, jakie będą skutki urazu mózgu, jak długo potrwa rehabilitacja i ile dokładnie zabiegów go czeka.
Wiemy jedno – Artur nie może być sam. I nie będzie. Dopóki dochodzi do siebie, my dbamy o jego dom, jego pracę, by mógł spokojnie wrócić do swojego dawnego życia i do nas.
Przygotowujemy się, szukamy źródeł, informacji i możliwości, ale jesteśmy dopiero na początku drogi. Załatwiamy sprawy formalne i praktyczne, dzielimy się obowiązkami. Potrzebujemy jednak wsparcia, by zabezpieczyć przyszłość leczenia i rehabilitacji Artura.